KKP przywędrował do Gierałtowic !!!

KKP przywędrował do Gierałtowic dnia 22 kwietnia 2009 roku !!!

I od razu spotkanie to stało się ” w y d a r z e n i e m”. Sala klubowa WDK została przygotowana na 30 osób, a zagościło w niej prawie 50. Dużo było dzieci i młodzieży, a co szczególnie cieszy, to obecność wielu dorosłych, wśród nich nawet całych rodzin.

W każdym z nas odzywa się czasem jakaś tęsknota za poznawaniem czegoś nowego, nieznanego, odległego czy egzotycznego. Często z braku środków i dostatecznej mobilizacji odsuwamy realizację naszych ukrytych marzeń o podróżach. Teraz mamy chociaż namiastkę w postaci „wirtualnych podróży”, które przybliżają nam przybywający prelegenci.

Podróżnikiem tego spotkania był Seweryn Gałysz. Postać nietuzinkowa. Dzięki jego zdjęciom i opowieściom przenieśliśmy się do Ameryki Południowej.

Wszyscy słuchaliśmy z zapartym tchem, szczególnie o wyprawie na płaskowyż Roraima w Wenezueli. Z zainteresowaniem śledziliśmy na ekranie ubogie życie tamtejszych Indian, a dalej każde załamanie skały, nieznaną a bardzo rzadką roślinkę czy hotel na skale.

A w tle unosił się zapach przygotowanej niespodzianki kulinarnej “tunamelt”.

Całość pozostawiła niezatarte wspomnienia. Nie było na sali osoby, której to spotkanie nie zainteresowało. Społeczność nasza zaprasza na stałe Klub Kulinarnego Podróżnika, tym bardziej, że każdy z uczestników będzie dostawał przepis na serwowane dania.

Dziękujemy właścicielom firmy PROTECH za sponsoring.

Do zobaczenia na kolejnej egzotycznej, wirtualnej wyprawie.

GRAG

KKP Frydrychowice – Japonia

Szare drzwi na skraju drogi zawsze zapowiadają, że do frydrychowickiego Domu Kultury zbliża się Kulinarny Klub Podróżnika z „dalekich stron świata”. Niewinne hasła z nazwami odległych krajów zawsze działają nie tylko wizualnie, ale także na nasze podniebienie.
Tak też było 15 kwietnia, kiedy to prelegentka zaproszona na spotkanie opowiadała o dalekich krainach Japonii. Jedwabne kimona, monety, shikansen, opowieść o noclegu w lesie bambusowym, technika „MA-ZINGA”, alfabet „KANJI” pokazane w obiektywie dały wrażenie prawdziwej Japonii. Największym zaciekawieniem jak zawsze cieszyło się jedzenie, tym razem w postaci ośmiornic, wodorostów, sosu teriaki i przyprawy wasabi. Niestety, nie wszyscy byli w stanie przełknąć japońskie przysmaki, ale starali się próbować wszystkiego z uśmiechem.
Etiopia „zagościła” w Wiejskim Domu Kultury 7 maja i dała nieodparte wrażenie, że w naszej ojczyźnie nie jest najgorzej. Państwo to położone we wschodniej Afryce, jedno z najuboższych krajów świata pokazane w obiektywie przeraziło niejednego obecnego na prelekcji, a jak można było usłyszeć w rozmowach po spotkaniu, wręcz pozwoliło docenić swój dach nad głową, czystą wodę i jedzenie. Jak zawsze na spotkaniu pokazano pamiątkę z dalekiego kraju – tym razem była to biżuteria Ahmarów. Na wyświetlanych slajdach można było zobaczyć „dzikie” plemiona z nad rzeki Omo, krajobrazy prawdziwej Etiopii. Co to jest kifto, wat, injera, mogą powiedzieć ci, którzy spróbowali afrykańskiego jedzenia. Na zakończenie wszyscy uczestnicy przeszli szybki kurs mówienia po etiopsku.
Słowa, fotografie dalekich krain stały się niezapomniane dzięki relacji prelegentów, którzy z niesamowitą pasją pokazali kraj od „podszewki”. Natomiast smak potraw i egzotycznego jedzenia zawdzięczaliśmy Sewerynowi Gałyszowi oraz naszemu sponsorowi, którym jak zawsze jest pan Stanisław Wysogląd i jego Ośrodek Szkolenia Kierowców mieszczący się w Wadowicach.
Tak naprawdę nie byłoby żadnego spotkania bez was, chcących słuchać opowieści z domieszką smaku.
Serdecznie zapraszamy wszystkich chcących posmakować egzotyki na kolejne spotkania KKP we frydrychowickim Domu Kultury. Zapamiętajcie znak rozpoznawczy: szare drzwi z napisem umieszczone na skraju drogi, w połowie każdego miesiąca.

Agnieszka Jakubowska

Potato curry

Potato curry

Idealna propozycja dla nadwiślańskich ziemniakolubów, którzy już zdali sobie sprawę z tego, że ziemniaki mogą być czymś więcej niż tylko dodatkiem do schabowego i kapusty. Jeśli użyjemy młodych, malutkich ziemniaków, można je gotować w całości nieobrane, oczywiście po uprzednim wyszorowaniu.

  • 2 łyżki oleju słonecznikowego
  • 1 duża cebula
  • 2 duże, dojrzałe pomidory
  • 8 małych czerwonych papryczek chili
  • 1 łyżeczka proszku chili
  • 1 łyżeczka mielonego kminu rzymskiego (kuminu)
  • 500g ziemniaków
  • 1 pęczek natki kolendry
  • sól

Etap przygotowania

  1. Na dużej, głębokiej patelni rozgrzać olej, wrzucić drobno posiekaną cebulę i lekko zrumienić. Dodać obrane ze skórki i drobno posiekane pomidory, całe papryczki chili, proszek chili, kmin, szczyptę soli, wymieszać, wlać około 125 ml wody i gotować, znowu mieszając, aż większość płynu wyparuje.
  2. Włożyć obrane, wypłukane i pokrojone w ćwiartki ziemniaki, dolać znowu 125 ml wody, wymieszać, przykryć i gotować na wolnym ogniu około 20 minut, aż ziemniaki zmiękną, lecz tak aby się nie rozpadły.
  3. Zdjąć pokrywkę i trzymać na ogniu, aż olej zacznie się oddzielać od sosu. Posypać posiekaną natką kolendry, podawać. Idealnym dodatkiem jest czatnej z mango.

Kolejna relacja z Wieści Gminnych

Maroko !!!

Mniej więcej rok temu, kiedy my wspólnie z rodziną, siedzieliśmy przy wigilijnym stole, Pan Edward Rys wraz z przyjaciółmi był w drodze do Maroka. Jadąc przez Barcelonę i Portugalię chciał dotrzeć do państwa Maghrebu na noc sylwestrową w Casablance. Nieoczekiwanie natrafił na największe muzułmańskie święto – Święto Ofiar.  Na prelekcji dokładnie poznaliśmy obyczaje Marokańczyków  w Tangerze, gdzie prelegent spędzał czas składania ofiar ze zwierząt w gościnie u muzułmańskiej rodziny. Obyczaje te nakazują głowie rodziny zabić baranka, rozdzielić jego mięso na trzy części – jedną dla siebie, jedną dla ubogich, a tą ostatnią dla swoich krewnych. Punktem kulminacyjnym spotkania były dwie potrawy – zupa z soczewicy, która tak niektórym smakowała, że chętnie zamienili by ją z Marokańczykami za polski żurek. Drugie danie , którego nazwy nikt nie jest w stanie powtórzyć, składała się z mięsa wołowego, polanego słodkim sosem ze śliwkami oraz z tradycyjnego arabskiego dodatku – kuskusu. Po spotkaniu wszyscy rozeszli się z mieszanymi uczuciami – dobrego smaku w ustach i widoku krwi i mięsa jagnięcego podwieszonego u marokańskich dachów.

Southwest !!!

Na kolejnym styczniowym spotkaniu o południowo-zachodniej, gorącej stronie Stanów Zjednoczonych, wielu mieszkańców Wieprza, chciało się choć na chwilę rozmarzyć i przenieść się w tamte strony, odrywając się od naszej mroźnej zimowej rzeczywistości. Wszystkim udzielał się klimat  westernu, kiedy z kuchni dobiegał zapach ostrego chili con carne , prelegent pan Seweryn Gałysz opowiadał o zasługach cowbojów w wkład w rozwój cywilizacji. Mieszkańcy suchych obszarów wynaleźli pomocne w chłodnych okresach jednoczęściowe pidżamy „Long Johnny”, zabójczy rewolwer oraz każdemu znane błękitne jeansy. Ale mimo ogromnej wartości tych wynalazków, największe wrażenie zrobiły zdjęcia kanionu rzeki Colorado oraz samotne skały w PN Monument Valley. Swoim ogromem i majestatycznym pięknem tworzyły jedną z nielicznych. Przyrodniczą twierdzę nie uległą człowiekowi. Poza tymi cudami natury na ekranie zostały wyświetlone zdjęcia ze stolicy Mormonów – Salt Lake City, więzienie z czasów rewolwerowców, miejsce styków czterech stanów omawianych na prelekcji (Colorado, Arizona, New Mexico, Utah). Poza tym nasz prelegent odwiedził Góry Skaliste, złowieszcze złomowisko starych bombowców i samolotów nie zdatnych już do użytku oraz sztuczne  jezioro, a przeżycia z tych wypraw dokładnie zrelacjonował. Nie mogło również zabraknąć jedzenia- czyli wspominanego chili con carne (ryż z mięsem, ostrą papryką i innymi smacznymi dodatkami) oraz suszonego mięsa, którego wszyscy próbowali jako przekąsek. Dzięki prelegentów poznaliśmy trochę inne Stany Zjednoczone niż te z filmów o Nowym Yorku, Waszyngtonie i Miami Beach, Stany Zjednoczone bardziej dziewicze i w przekonaniu większości – piękniejsze.

Iwo Gurdek

Kolejne spotakanie już w najbliższy piątek!

Witam

Zapraszamy na kolejne spotkanie KKP, które odbędzie się w najbliższy piątek (12.08.2008) o godzinie 19.00.

Prelegent:

Edward Ryś, który przyjedzie do nas z Krakowa, opowie nam o gorącym Maroku.

Jak zwykle będzie można spróbować ciekawych potraw min. “tajine i szuritsch  ads”.

Miejsce spotkania:

KLUB INTEGRACJI SPOŁECZNEJ

34-122 WIEPRZ 424

ZAPRASZAMY 🙂

أهلا و سهلا

Działamy, działamy:)

KKP NA MAJORCE

Po zimnej, dalekiej wyprawie na Kan Tengri (góry Tien Szan) zdecydowaliśmy się troszkę przybliżyć się do naszego domu – Europy. Do tej pory wszystkie prelekcje omijały ten kontynent. W końcu przyszedł czas na to, by udowodnić, że Europa również potrafi być piękna i… jest piękna. Wraz z najmłodszym prelegentem w historii KKP –  Iwem odwiedziliśmy w październiku hiszpańską wyspę Majorkę.

Byliśmy w Palmie de Mallorca (stolicy), gdzie zachwycaliśmy się architekturą tego miasta, pojechaliśmy na przylądek najbardziej wysunięty na północ i mogliśmy podziwiać bajecznie kolorowe wschody słońca. Odwiedziliśmy Valdemosse, gdzie spotkaliśmy Tomas Catalinę. Wskoczyliśmy na krótko do Gordioli – miasteczka, w którym od XVII w. wytwarza się w hutach szkło i oryginalne szklane ozdoby. Natknęliśmy się również na polskie motywy. Otóż  przez parę miesięcy w Valdemossie przebywał polski kompozytor Fryderyk Chopin, gdzie leczył się na gruźlicę.

Na spotkaniu można było skosztować sosu Ali Oli, ryby oraz szaszłyków. Większości bardzo smakowało, a na koniec pamiątki z malowniczej Majorki zmieniły swoich właścicieli.

Pamela Gurdek

KKP na Nowej Zelandii

Pani Maria przyjechała do nas w listopadzie aż z Warszawy ze swoim przyjacielem psem. Zabrała Klub Kulinarnego Podróżnika w podróż na koniec świata. Czuliśmy się jakbyśmy tam byli, ponieważ Pani prelegentka przywiozła świetne zdjęcia i wspaniale opowiadała o Nowej Zelandii. Na spotkaniu było dużo owiec, kiwi, tatuażów i łubinu. Aotearoa czyli “kraj długich białych chmur” – w języku Maorysów, zadziwia mnogością cudów natury, różnorodnością atrakcji, zmiennością terenu i pięknem kultury Maoryskiej. Jest to miejsce gdzie nie sposób się nudzić, a każdy znajdzie coś dla siebie. Wielkie wrażenie zrobiły na nas ogromne drzewiaste paprocie, alpejskie papugi żyjące na lodowcu, którym “wszystko można”, gołębie duże jak kury, ptak, który naśladuje dzwonki do telefonów i ogromne pęknięte skały w kształcie kul – “wyrastające” z piasku.

Nowa Zelandia jest naprawdę piękna i każdy po spotkaniu marzy by tam pojechać jednak 48-godzinna podróż samolotem troszkę zniechęca, lecz “Dla chcącego, nic trudnego”. Na zakończenie był oczywiście konkurs z nagrodami, w którym młodzi jak i starsi uczestnicy klubu doskonale sobie poradzili. Jak zawsze każdy mógł skosztować pysznych potraw z Nowej Zelandii, a były nimi: mięso w curry i sałatka jabłkowo – szynkowa.

Pamela Gurdek

KKP Nowa Zelandia z innej perspektywy:

Aotearoa – Kraj Białej Długiej Chmury

Nowa Zelandia, kraj na zupełnym końcu świata. Z Polski na wschód, jak i też na zachód, do Nowej Zelandii leci się tyle samo i za tyle samo. Mimo, że często o niej słyszymy, to jest nam mało znana. Na spotkaniu Klubu Kulinarnego Podróżnika dowiedzieliśmy się, że słowo kiwi, to nie tylko nazwa nowozelandzkiego owocu, ale także popularnego w tym kraju i ściśle chronionego ptaka nielota, który, o ironio, jest malowany przez żołnierzy na ich samolotach wojskowych. Także Nowozelandczycy nazywają siebie po prostu kiwi. Mimo, że większość narodu to ludzie przybyli z Europy, to tubylcy – Maorysi, są tu traktowani na równi z innymi, a oni sami uważają się za prawowitych władców tej ziemi i swoje stanowisko wyrażają w każdej możliwej sytuacji dzięki groźnemu tańcowi haka i czarnym tatuażom na każdej części ciała.

Dzięki prelegentce dowiedzieliśmy się też, że Nowa Zelandia to także lodowce, lasy, dżungla, ocean, łąki i góry. Ludzie są bardzo mili a kiedy spotkamy kogoś na południowej wyspie (co jest rzadkością), możliwe, że zaprosi nas na herbatę lub na kolację. Oczywiście mogliśmy spróbować także jednej z tamtejszych potraw, a była to sałatka jabłkowo-szynkowa z wieprzowiną w sosie curry z chlebem i kiwi.

Dzięki tej prelekcji Nowa Zelandia stała się celem i marzeniem wielu gości, którzy odwiedzili nasze spotkanie.

Iwo Gurdek

Po raz pierwszy w KKP zorganizowano wystawę fotografii podróżniczej – fotografie z Majorki wykonane przez Iwa były piękne i bardzo egzotyczne. Zdobiły salę klubową przez 2 tygodnie października.

Zdjęcia z kolejnego spotkania KKP.

Witam,

Zdjęcia z kolejnego spotkania wysłane do galerii 🙂

Tym razem spotkanie dotyczyło Nowej Zelandii

Jak to napisał Jurek (kudłaty):

Było ciekawie, pięknie, czasami z dużym uśmiechem.
Było smacznie.
Było przyjemnie i interesująco.
Było rewelacyjnie tylko i wyłącznie dzięki Wam wszystkim którzy współtworzycie swoją obecnością Klub Kulinarnego Podróżnika.
Czoło chylę dla Pani Marii – prelegentki, najodważniejszej prelegentki zapomniałem dodać. Sama przemierzyła kawał drogi w Nowej Zelandii, a do nas przyjechała z Warszawy.
A dla psiaka “Vous avez été polis et grand os!”

Wątróbka po wenecku

Składniki:

  • 500 g wątróbki cielęcej
  • 4 czerwone cebule
  • pęczek natki pietruszki
  • 3 łyżki oleju
  • 1 łyżka masła
  • 1 szklanka białego wytrawnego wina
  • sól, pieprz

Przygotowanie:

  • Wątróbkę wymoczyć w mleku, po czym dokładnie osuszyć.
  • Cebulę pokroić w cienkie półplasterki, udusić na maśle z dodatkiem oliwy. Dodać posiekaną natkę pietruszki.
  • Wątróbkę wyłożyć na patelnię obok cebuli, zwiększyć ogień, wlać odrobinę białego wina, posolić.
  • Smażyć krótko (5 – 8 min.) na silnym ogniu aż wino wyparuje, a wątróbka lekko zrumieni się.

Smacznego!

Schab w mleku

Składniki:

  • 1 kg schabu
  • 0,5 l białego wina
  • kilka liści szałwii
  • gałązka rozmarynu
  • 1 l mleka
  • 1 łyżka masła
  • sól, pieprz

Przygotowanie:

  • Schab (bez kości i tłuszczu) oprószyć pieprzem, zalać białym winem i pozostawić przez min. 6 godzin w chłodnym miejscu, co jakiś czas odwracając. Wyjąć z marynaty, dokładnie osuszyć.
  • Rozgrzać w garnku masło, włożyć mięso, obsmażyć dodając szałwię i rozmaryn oraz sól.
  • Wlać mleko i dusić pod przykryciem, minimum 2 godziny, na bardzo małym ogniu.
  • W czasie duszenia odwracać od czasu do czasu.

Smacznego!

Makaron Bigoli z sosem sardelowym

Składniki:

  • 500 g makaronu Bigoli
  • 4 sardele
  • 4 łyżki oliwy
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • pęczek natki pietruszki

Przygotowanie:

Przygotować sos: sardele oczyścić z soli pod bieżącą wodą i odfiletować. Pokroić bardzo drobno cebulę i czosnek. Oliwę rozgrzać lekko na patelni, wrzucić nań cebulę i czosnek, zeszklić , cały czas mieszając.
Dodać posiekane sardele i podgrzewać aż się rozpadną. Zmniejszyć ogień i dorzucić posiekaną natkę pietruszki.
Ugotować makaron (gotować wystarczy ok. 3 minuty). Polać go sosem sardelowym, wymieszać, można jeszcze dolać trochę świeżej oliwy. Zamiast sosu sardelowego, zwanego w okolicach Wenecji salsą, można przygotować pastę z zielonych oliwek (trzeba ją wrzucić na patelnię, podsmażyć i posypać startym serem np. parmezanem).