Monthly Archives: July 2015

KKP SUAZI

SUAZI   7.08.2015 godz. 19:00 (wyjątkowo w pierwszy piątek miesiąca)

 

SUAZI to królestwo zarządzane przez bardzo kochliwego władcę. W dziwny sposób przetrwało zapędy kolonizatorów i utrzymało swoje egzotyczne tradycje. Nie jest to miejsce dla wyzwolonych kobiet gdyż według mężczyzn z Suazi, kobiety są po to by im służyć. To trochę kłopotliwe gdy kobieta klęka przynosząc jedzenie czy domowej produkcji piwo.

Największym skarbem w kraju są krowy. Im ich więcej tym lepiej i większe poważanie. Na cześć krów pisze się wiersze a także kupuje kobiety. Przeciętna cena to 18 krów za młodą pannę. W przypadu felerów cena jest negocjowanaJ.

Na terenie tego małego kraju są i parki oraz rezerwaty. W jednym z nich zaprzyjaźniłęm się z żyrafami.

Do jedzenia przygotujemy droerwursty – kabanosy z wołowiny i kolendry oraz kukurydzę.

GJUWECZ

GJUWECZ – Przepis pochodzi z strony facet z nożem.

Składniki:

  • 500-600 g dobrej wieprzowiny– użyj łopatki albo karkówki, poproś o wybranie ładnego, nie za tłustego
  • 5 papryk– czerwonych i żółtych. Lepiej wybrać żółte, polskie papryki niż te okazałe, importowane frankensztajny.
  • 2 nieduże cukinie– im mniejsza cukinia, tym smaczniejsza. Polski przesąd, że cukinia powinna być duża, ma podłoże co najwyżej freudowskie, na pewno nie kulinarne.
  • 2 cebule, a lepiej 5-6 dymek
  • 1/2 główki czosnku
  • 200 g białego ryżu
  • kawałek białego bułgarskiego sera owczego sirene– “ser owczy typu bułgarskiego” można w Polsce kupić, ale jeśli nie dostaniesz, postaraj się o dobrą bryndzę. Nada się też feta – tylko prawdziwa, owcza, a nie wynalazki polskich mleczarzy o wdzięcznych nazwach udających słowo “feta”.
  • 3 łyżki czubricy– to najbardziej podstawowa bułgarska przyprawa sporządzana na bazie cząbru górskiego. Dostaniesz ją w dobrych sklepach z przyprawami, a jeśli nie dostaniesz, użyj cząbru
  • 2-3 liście laurowe
  • sól, pieprz
  • 0,5 l bulionu warzywnego,
  • trochę oliwy
  • opcjonalnie:kieliszek białego wina
  • gjuwecz (albo inny gar do duszenia, najlepiej gliniany) i patelnię

Sposób przygotowania:

Mięso pokrój na kawałki wielkości kęsa. Posyp pieprzem i łyżką czubricy i zostaw na chwilę. Tymczasem poszatkuj czosnek i cebulę. Rozgrzej patelnię z odrobiną oliwy (potrzebna będzie tylko do podsmażenia cebuli, potem dodamy wieprzowinę, która dostarczy wiele własnego tłuszczu. Jeśli robisz gjuwecz na kurczaku, możesz użyć trochę więcej oliwy, ale nie musisz 🙂 ). Wrzuć czosnek i cebulę, a jak się przesmaży – mięso.
Najlepiej smażyć partiami – 600 g mięsa (oraz czosnek i cebulę) podziel na dwie porcje. Inaczej temperatura na patelni spadnie i mięso zacznie się gotować we własnych sokach, a nie smażyć. W efekcie zamiast kruchych kęsów dostaniesz wieprzową gumę do żucia.

Wymieszaj z cebulą i czosnkiem, ale potem już mieszaj zbyt intensywnie, niech się kawałki lekko zrumienią, potem odwróć i podsmaż je z drugiej strony. Tylko 3-4 minuty, żeby mięso się ścięło (chcemy zamknąć pory, żeby w środku zostało miękkie). Zawartość patelni wrzuć do gara.

Paprykę pokrój na kawałki – nie za duże, nie za małe. Cukinię obierz i ciachnij wzdłuż na pół, każdą połówkę jeszcze raz na pół, a potem w poprzek na mniej więcej centymetrowej grubości cząstki. Do gara.

Niektóre szkoły każą paprykę i cukinię uprzednio również podsmażyć – usunie to z nich część wody. Ja zostawiam surowe, żeby wszystko dusiło się w warzywnym soku, ale jeśli chcesz, wrzuć je na patelnię, na której smażyłeś mięso. Potem będzie trzeba trochę więcej bulionu.

Pomidory obierz ze skóry (wytnij szypułki, natnij skórę na krzyż, wrzuć do miski, zalej wrzątkiem, po chwili zalej zimną wodą – skóra sama zejdzie) i poszatkuj na kawałki. Do gara, razem z sokiem, który wypłynie przy krojeniu. Wsyp do gjuwecza resztę czubricy, liście laurowe, sól i pieprz (ja do gjuwecza z wieprzowiny dodałem też trochę szałwii – bardzo fajny efekt). Wlej bulion tak, żeby zalać składniki do ok. 1/3 wysokości naczynia (jeśli podsmażałeś paprykę i cukinię, nawet trochę więcej). Możesz też wlać trochę białego wina.

Przykryj gjuwecz i wstaw do zimnego piekarnika. To ważne – glinianym naczyniom nie wolno fundować szoku termicznego. Trzeba je rozgrzewać razem z piecem, inaczej mogą nie wytrzymać. Nastaw go na 180-200 stopni i zostaw na 2 godziny.

Po 2 godzinach sprawdź, czy nie wygotował się cały płyn (marne szanse, że tak się stanie, pewnie będzie go aż za dużo – ale jeśli gjuwecz wypije wszystko, dolej jeszcze troszkę bulionu). Wsyp na wierzch ryż, który ugotuje się w sosie – lekko go wmieszaj w potrawę. Przykryj i zostaw jeszcze na 20 minut do pół godziny. Po tym czasie ryż będzie gotowy. Jeśli gjuwecz ciągle jeszcze pływa w wodzie (powinien w nim być dość wodnisty sos, ale tak w sam raz. Jeśli płyn sięga do samej góry naczynia, jest go za dużo) – zostaw na chwilę odkryty w piekarniku.

 

Na koniec posyp startym owczym serem, przykryj i zostaw jeszcze na chwilę, żeby ser się roztopił. Wjeżdżaj na stół całym garem (pamiętaj tylko o drewnianej podstawce i rękawicach kuchennych, bo glina nagrzeje się jak piekło).

 

Hint:

  • Przed dodaniem sera można jeszczewbić na wierzch jajka (po jednym na biesiadnika) i przysypać serem. Kilka minut w przykrytym gjuweczu, nawet już po wyjęciu go z piekarnika, wystarczy, żeby jajka pięknie się ścięły.

Idealna rzecz na długie biesiadowanie, bo glina będzie utrzymywać ciepło przez naprawdę sporo czasu. Bułgaria jest piękna, po prostu 🙂

 

KKP Nambia

NAMIBIA 17.07.2015 godz. 19:00

Namibia to młody kraj który przyciąga podróżników swoją bogatą i zróżnicowaną kulturą a także pięknymi parkami narodowymi. Część ludności ubiera się w suknie wiktoriańskie a nakrycia głowy przypominają rogi krowy – największego bogactwa i piękna w tej części świata. Inni mieszkańcy nie ubierają się wcale a za to smarują się masłem i glinką w celu ochrony przed zimnem, ciepłem i insektami. Pomiędzy małymi skupiskami ludzi mamy najstarszą pustynię świata z największymi wydmami oraz dziwaczną często tysiącletnią roślinę – welwiczję. W parkach narodowych ludzie nocują w klakach a dzikie drapieżne zwierzęta przyglądają się im i oblizują się na widok takiej ilości mięsa.

Spotkanie będzie przedstawione z perspektywy wyjazdy trampingowego do buszu. Będzie więc pionierski klimat i dużo śmiechu w trakcie prezentacji. Do jedzenia przygotujemy albo suszone mięso strusia a może czakalake – leczo z okry, a może coś jeszcze bardziej egzotycznego co przyjedzie z prelegentami z Afryki.